Polnocna Norwegia, za oknem osniezone gory i fiord, leze na skorze polarnego niedzwiedzia i czytam ksiazke.... Thor Heyerdahl roztacza barwna wizje wydarzen jeszcze sprzed czasow panowania Inkow. Ozywaja zapomniane legendy, na tron wracaja bogowie-wladcy, rozkwitaja potezne starozytne cywilizacje - Meksyk, Ameryka Srodkowa, Ekwador, Kolumbia, Peru, Boliwia...
Budze sie rano z uczuciem, ze chyba o czyms zapomnialam. Boliwia i Peru to miejsca, ktore tak bardzo chcielismy odwiedzic podrozujac ze znajomym autostopem dookola swiata, lecz na ktore zabraklo czasu. Jeszcze dlugo po powrocie do Polski serce zylo pragnieniem zakurzonej drogi przemierzanej na pakach kolorowych ciezarowek. Nic z tego. Uslyszalo, ze teraz trzeba sie zabrac za "organizowanie zycia" - za stabilizacje, dobra prace i budowe domu... Taak, zycie pisze wlasne scenariusze a hebrajskie przyslowie mowi: "Jesli chcesz rozmieszyc Boga, opowiedz mu o swoich planach".
Ze stabilizacji za wiele nie wyszlo, nadszedl za to Czas..
Budze sie rano i czuje, ze przyszedl ten moment. Pragnienie podrozy ozylo w sercu a mysl o niej uparcie kolacze mi sie po glowie. Wiem, ze kolatac sie bedzie, poki nie podejme decyzji. Szybkie sprawdzenie informacji - jaka jest teraz pora w Boliwii (deszczowa czy sucha) i ile kosztuje bilet. Pora aktualnie jest sucha a bilet kosztuje... duzo. Znajde prace, zarobie i kupie. Gleboki oddech.... Postanowione, jade! Ufff..... Musze tylko zdobyc pieniadze na bilet i wyruszam jak najszybciej. Mam nadzieje, ze jeszcze na poczatku czerwca. Serce zaczyna znowu szybciej bic...
Ciesze sie, ze znow bede mogla dla Was pisac relacje i robic zdjecia. To nie jest roczna podroz dookola swiata, celem tym razem jest... droga.
karmelka