Hej Kochani :)
Troche mi sie plany pozmienialy. Zostane tutaj jeszcze z 5-6 tygodni. Zostalam koordynatorem projektow. Burners Without Borders zakonczyla swoja dzialalnosc w rocznice trzesienia ziemi, zostawila po sobie kilka swietnych zrealizowanych projektow, kilka rozpoczetych oraz ludzi, ktorzy teraz dzialaja pod nazwa Pisco Sin Fronteras. Wciaz jest masa rzeczy tutaj do zrobienia. Ludzie od roku zyja w plastikowych szalasach lub namiotach, bez swiatla, bez wody, bez toalety, bez prysznica. Tak zeby Wam przyblizyc troche co tu sie dzieje... Ostatnio znalazla nas starsza kobieta, ktora rodzina po trzesieniu ziemi zostawila sama w zruinowanym miescie - Pisco zostalo zniszczone w 80 procentach, ludzie uciekajac z domow gineli pod walacymi sie budynkami, co chwile ktos krzyczal o pomoc, bo w zgliszczach domu zostal ktos bliski. Duzo rozmawiamy tu z ludzmi. Nie znam nikogo kto moze o tym mowic nie placzac. To byl prawdziwy koszmar. Minal rok. Wracamy do starszej kobiety. Ma 78 lat, jest samiutenka i nie ma nic. Nie ma domu, nie ma nawet szalasu. Zyje na ulicy. Nie ma srodkow by odbudowac dom. Ma nas. Chce jej pomoc. Chce zdobyc pieniadze na najprostszy dom, w ktorym moglaby mieszkac. Organizacja nie ma funduszy. Placimy tygodniowa skladke, z ktorej ida pieniadze na niezbedne materialy do budowy i na paliwo do naszej transportowej ciezarowki. Wszystkie projekty indywidualne finansowane sa przez nas. Potrzebujemy wsparcia. Kochani - prosba: ktokolwiek jest na silach, ma mozliwosci i checi pomoc, prosze. Potrzebujemy funduszy i potrzebujemy rak do pracy. Nie stawiamy rezydencji. Najprostszy modul mieszkalny kosztuje ok. 1000 USD i sklada sie z malego pokoju, kuchni i toalety. Rece do pracy dajemy my. Jesli ktos chcialby pomoc prosze o email.
Jesli ktos jest w drodze do Peru, lub juz w Peru niech przyjezdza do Pisco!!! Takich ludzi jak starsza pani jest duzo wiecej. To jeden z bardzo wielu projektow do zrealizowania. Dzis odwiedzilam miejsce gdzie mieszka ponad 40 osob w plasikowych szalasach i zruinowanych namiotach. Niektorzy nadal bez swiatla, wszyscy bez toalety i prysznica. Dla nich bedziemy budowac sanitariaty. Obok mieszka rodzina z chorym dzieckiem po operacji. Od ulicy dzieli ich plasikowa sciana "domu". Dziecko ma niekonczace sie zakazenie, bo zyja na ziemi. Jutro ide sie z nimi spotkac i rozeznac w sytuacji. Jest masa rzeczy do zrobienia, potrzebujemy ludzi !!!
Hej, to co dzieje sie tu w Pisco to naprawde niesamowite doswiadczenie, to trzeba przezyc. Duzo mozna by pisac o wolontariacie, ja powiem krotko: moj pobyt tutaj jest jedna z najwazniejszych rzeczy w mym krotkim intensywnym zyciu, jakie mi sie przytrafily i ogromnie sie ciesze, bo czuje ze znalazlam sie we wlasciwym miejscu. Kazdy potrzebuje czegos innego, ja pomagajac ludziom realizuje siebie. Jesli ktos podobnie jak my wszyscy tutaj chce pomoc, niech przyjezdza!
adres:
Pisco Sin Fronteras,
Las Palmas, San Andres, Pisco, Peru
Prosze zastanowcie sie jak mozecie pomoc.
pozdrawiam i sciskam mocno - karmelka